Raport z tygodnia
Mijający tydzień był na tyle zwariowany, że na wiele spraw brakowało mi czasu.
Przez niemal cały ten czas można było się ugotować.. Upał był bardzo ciężki do wytrzymania. Co prawda we wtorek spadło kilka kropel deszczu i chwilowo się ochłodziło, ale to tylko kropla w morzu potrzeb. Mimo to wtorek był dobrym dniem na załatwianie spraw na mieście. Temperatura była niższa o 3 stopnie niż dobę wcześniej, co w połączeniu z zachmurzeniem dawało dość przyjemne uczucie lekkiego chłodu.
Po odebraniu zdjęć od fotografa wybrałem się na wydział. Rozliczyłem się z uczelnią ze studiów pierwszego stopnia i uzupełniłem papiery w rekrutacji na studia S2. „Informatyka w zarządzaniu” – brzmi ciekawie, zobaczymy co ostatecznie z tego wyjdzie 😉
Środa. To najczęściej przeze mnie wybierany dzień na wizytę w Stargardzie Szczecińskim. Stwierdzam, że pociągi mają klimaT, a busów zaletą jest klima. Bez „T”. Takie jakieś one nieco wybrakowane 😉 Tak czy inaczej stwierdzam, że małym błędem był wyjazd w samo południe. Na szczęście z ratunkiem przyszedł Andrzej zabierając mnie z tego piekielnie gorącego miejsca (tak, tak – w Szczecinie odczuwałem niższą temperaturę). Po powrocie pod dom zmieniłem pojazd i wyruszyłem z rodzinką na zakupy. [kilka godzin później] Szczęśliwy mogłem odpocząć.
Czwartek zaczął się od małego sprzątania i przywiezienia szafek przez Karo. Następnie ojciec przystąpił do odwiertów (odkrywkowych jak się później okazało) 😉 Nigdy nie wiecie, co się kryje w ścianie, chyba, że sami wybieraliście materiały. Krótko mówiąc sajgon i masa piachu..
Piątek mijał leniwie. W zasadzie się ledwo wlekł. Zaskoczyło mnie pozytywnie zachowanie jednej osoby, choć zostało to nieco przyćmione przez jednocześne nie pełne wywiązanie się ze swoich obowiązków. Potem to już tylko trzeba było dokończyć ogarnianie 😉